Dokumentalne seriale kryminalne

Serwis filmowy Netflix oprócz produkcji fabularnych oferuje szeroki wybór filmów i seriali non-fiction. Wśród nich szczególną popularnością cieszą się dokumentalne seriale kryminalne, zwane „true crime”.

Chociaż bazują one na prawdziwych danych, autentycznych wydarzeniach i sprawach, ich wartka akcja i jej zaskakujące zwroty sprawiają, że stają się one konkurencją dla tradycyjnej fabuły. 

Oto niektóre z nich:

„Schody” reż. Jean-Xavier de Lestrade

„Schody”to już klasyka gatunku. Francuski reżyser poświęcił wiele godzin i materiału filmowego na dokumentowanie z pozoru błahej sprawy. 

W 2001 roku na numer alarmowy zadzwonił przerażony mężczyzna, prosząc o pomoc dla swojej żony, która  spadła ze schodów i leży w kałuży krwi. Dzwoniącym okazał się być amerykański weteran i powieściopisarz Michael Peterson. Jego żona Kathleen zmarła, a pisarz został  niespodziewanie oskarżony o morderstwo. Przesłanki wskazywały na to, że nie był to nieszczęśliwy wypadek. Zwłaszcza, że Peterson prowadził drugie, niezbyt chwalebne życie. 

Serial pokazuje drobiazgowo ponad 15-letni proces sądowy. Reżyser przez wiele lat towarzyszył oskarżonemu. Filmował jego obrońców w czasie przygotowywania się do procesu, rejestrował setki godzin materiałów na sali sądowej, zbierał archiwalia i towarzyszył Petersonowi z kamerą w prywatnym życiu. Bogactwo nagromadzonego materiału oraz bezkompromisowość, a nawet brutalność obrazu, powodują, że widz dostaje wciągające epickie reality show, trzymające w napięciu do ostatniej chwili.

Trzynaście odcinków serialu  poświęcone jest tej samej sprawie. „Schody” wyznaczają kierunek nurtu kryminalnego w serialach dokumentalnych. Łączą w sobie dramat sądowy, opowieść o zbrodni i elementy reality show. Serial nie daje jednoznacznej odpowiedzi, czy Peterson zabił. Jean-Xavier de Lestrade ocenę pozostawia widzowi. Chociaż reżyser otrzymał Oscara za film „ Zabójstwo w niedzielny poranek”, to dopiero „Schody” stanowią dzieło jego życia.

„Rozmowy z mordercą: Taśmy Teda Bundy`ego” reż. Joe Berlinger

Ten czteroodcinkowy dokumentalny serial przypomina o zbrodniach, które wstrząsnęły Stanami Zjednoczonymi w latach 70-tych ubiegłego wieku. Seryjny morderca zgwałcił i zabił blisko sto kobiet. Wszystkich tych zbrodni dokonał Ted Bundy – potwór w ludzkiej skórze.

Reżyser serii Joe Berlinger przesłuchał około sto godzin wyznań i rozmów z Bundy`m, zarejestrowanych w celi śmierci. Film krok po kroku odtwarza wydarzenia z przeszłości. Pozornie nic nowego nie wnosi do sprawy. Jednak jest to widowisko – realizacyjnie i narracyjnie – skonstruowane po mistrzowsku. Wyłania się z niego zarówno przerażający portret psychopatycznego mordercy, jak i pożądającego sensacji, ogłupiałego społeczeństwa. Ted Bundy był potworem i psychopatyczną bestią. Emanował jednak elokwencją, urokiem osobistym i inteligencją. Stał się swego rodzaju supergwiazdą. Część społeczenstwa ujęła dwoistość natury Bundy`ego. Bundy uwielbiał zarówno mordować, jak i brylować w towarzystwie.

Dokument „Rozmowy z mordercą: Taśmy Teda Bundy`ego” zmienia patrzenie widza na seryjnego mordercę.

Okazuje się, że bestią może być właściwie każdy. Nawet dobrze ubrany, inteligentny, przystojny człowiek w sile wieku.

„Nigdy nie pasował do grupy” – mówi w dokumencie Berlinger`a kobieta, która pamiętała Bundy`ego z dzieciństwa. Tylko czy odmienność wystarcza, żeby stać się jednym z najbardziej okrutnych i cynicznych morderców Ameryki? Bundy aż do swojej śmierci na krześle elektrycznym bawił się wymiarem sprawiedliwości, a ze swojego procesu zrobił telewizyjne show. Joe Berlinger w rozmowach z dziennikarzami i świadkami bada chory umysł Teda Bundy`ego oraz przedstawia szeroki kontekst Ameryki lat 70-tych XX wieku. „Rozmowy z mordercą: Taśmy Teda Bundy`ego” to również opowieść o wymiarze sprawiedliwości i mediach, które zaszczepiają w widzach fascynację złem.

Oprócz dokumentalnej serii dla Netflixa, Berlinger wyreżyserował także film fabularny o Bundy`m zatytułowany „Podły, okrutny, zły”. Jednak już „Taśmy Teda Bundy`ego” wywołują emocje godne rasowej fabuły.

„Bardzo dziki kraj” reż. Chapman Way, Maclain Way

Tę produkcję od pozostałych dwóch odróżnia to, że nie opowiada ona o jednej sprawie kryminalnej, ale o serii mniejszych i większych przekrętów. Najbardziej niesamowite jest jednak to, że historia opowiedziana w „Bardzo dzikim kraju” wydarzyła się naprawdę. Jest historią opartą na faktach, a nie wytworem wyobraźni hollywoodzkich scenarzystów.

„Bardzo dziki kraj” to sześcioodcinkowa  historia powstania jak i dramatycznego upadku miasta założonego w Stanach Zjednoczonych przez zwolenników Shree Rajneesh`a, znanego później jako Osho.  Ten nauczyciel duchowy z Indii stał się najsłynniejszym guru w latach 80-tych ubiegłego wieku. Sekta Osho wykupiła pustkowie w Oregonie i w krótkim czsie utworzyła tam spory ośrodek. 

Wyznawcy guru pragnęli stworzyć „nowego człowieka”. Odrzucali konserwatywne normy mieszkańców Antelope. Byli przeciwni instytucji małżeństwa. Uważali, że prawdziwe szczęście można osiągnąć żyjąc w komunie. Ten wywrotowy styl życia nie podobał się rdzennym mieszkańcom. Wkrótce zaczęło dochodzić do konfliktów a sam Shree Rajneesh prowadził życie frywolne i luksusowe. Wykorzystując lukę prawną doprowadził do przejęcia władzy i zmienienia nazw ulic. 

Jego prawą ręką była Ma Anand Sheela, kobieta wulgarna i przebiegła, która fortelem usiłowała spreparować wynik wyborów.

„Bardzo dziki kraj” to obiektywna opowieść, w której usłyszeć można głosy zarówno zwolenników, jak i przeciwników filozofii Osho. To historia o tym, jak w sercu zachodniej demokracji o mało nie powstało państwo w państwie. To również opowieść o wartościach i o tym, do czego prowadzi ich brak. To historia charyzmatycznego guru i utopijnej wizji świata. To wreszcie historia, która wydarzyła się naprawdę.

Pozostań w kontakcie

Zapraszamy do kontaktu i zachęcamy do komentowania :)